W Polsce czas wykonywania obowiązków zawodowych często przekracza standardowe ramy 40-godzinnego tygodnia pracy, co sytuuje nasz kraj wśród liderów Unii Europejskiej pod względem liczby przepracowanych godzin. Ta sytuacja jest odzwierciedleniem specyfiki polskiego rynku i potrzeb finansowych obywateli. Wielu Polaków pracuje po godzinach i podejmuje dodatkowe zlecenia, co jest bezpośrednią konsekwencją ostatnich wydarzeń ekonomicznych w kraju.
Pracowity jak Polak. Dlaczego pracujemy coraz więcej?
Jak wynika z danych Eurostatu za rok 2022, w Polsce przeciętny tydzień pracy trwa 40,4 godziny, co stawia nasz kraj na jednym z pierwszych miejsc w Unii Europejskiej pod względem czasu wykonywania obowiązków zawodowych. Dla porównania, przeciętny tydzień pracy w UE wynosił 37,5 godzin, z najdłuższymi tygodniami pracy notowanymi w Grecji (41 godzin) oraz Rumunii i Bułgarii (po 40,2 godziny). Poza Europą, szczególnie intensywnie pracuje się w Chinach, gdzie tydzień pracy trwa aż 44 godziny.
Tak wysoka liczba godzin pracy w Polsce jest konsekwencją wielu czynników. Strach przed utratą dochodów niezbędnych do życia lub spłaty kredytów jest jednym z głównych powodów przedłużania czasu pracy, co wpływa na szeroko rozpowszechniony pracoholizm. Dodatkowo, struktura gospodarki, z dominującym udziałem przemysłu i budownictwa, ogranicza możliwości elastycznej pracy, takiej jak praca zdalna, która w 2022 roku była dostępna tylko dla 13% pracujących w Polsce, w porównaniu do średniej unijnej wynoszącej 23%.
Przeczytaj też: 8408,17 zł: tyle w marcu średnio zarabiali Polacy. W których zawodach dostaje się taką pensję?
Ostatnie zmiany w polskim prawie pracy, w tym implementacja dyrektyw unijnych work-life balance, wprowadziły takie rozwiązania jak dodatkowy urlop opiekuńczy czy możliwość wnioskowania o elastyczny czas pracy dla rodziców dzieci do 8 roku życia. Chociaż te zmiany mają na celu poprawę równowagi między życiem zawodowym a prywatnym, ich wpływ na rynek pracy wciąż pozostaje ograniczony.
Polacy pracują więcej z obawy przed zwolnieniem?
Chociaż dane z GUS za marzec 2024 wskazują na stabilną sytuację na rynku pracy (bezrobocie na poziomie 5,3% w porównaniu do 5,4% w marcu zeszłego roku), to pracownicy coraz chętniej podejmują decyzje o przyjmowaniu nadgodzin lub dodatkowych zleceń. Przyczyny wzrostu liczby przepracowanych godzin są bardziej złożone i nie ograniczają się jedynie do strachu przed zwolnieniem.
Przeczytaj też: Koszmar pracowników. Te popularne zawody już wkrótce przestaną istnieć
W latach 2019-2023 skumulowana inflacja w Polsce przekroczyła 41%, podczas gdy wzrost wynagrodzeń nie zawsze nadążał za szybko rosnącymi kosztami życia. Wiele rodzin boryka się z wyższymi wydatkami na podstawowe usługi i produkty, co skłania do szukania dodatkowych źródeł dochodu. Pomoc rządowa, taka jak różnego rodzaju tarcze i dopłaty często kierowana jest w okresach przedwyborczych do wybranych grup społecznych i nie zawsze dociera do wszystkich potrzebujących, co zmusza wielu Polaków do zwiększenia liczby godzin pracy, aby utrzymać stabilność finansową.
Co więcej, niektóre sektory gospodarki podnoszą wynagrodzenia z dużym opóźnieniem. Warto wymienić tu na przykład sektor publiczny, który oprócz stabilności zatrudnienia cechuje się również skomplikowanym systemem obliczania wynagrodzeń. Zmiana tego systemu często wymaga decyzji politycznych i wprowadzenia w życie odpowiednich aktów prawnych, co zajmuje sporo czasu. W związku z tym wielu pracowników tych sektorów decyduje się na dodatkowe zatrudnienie, co również przekłada się na zwiększenie średniej liczby godzin pracy w skali kraju. To zjawisko, choć zapewnia krótkoterminową poprawę sytuacji finansowej, może długofalowo wpływać na zdrowie i samopoczucie pracowników, stawiając pod znakiem zapytania długotrwałą efektywność tego modelu pracy.
Przeczytaj też:
Czeka nas szok w sklepach spożywczych? Popularny podatek rośnie od kwietnia
Ostatni moment przed kryzysem? Rynek mieszkań jeszcze nigdy nie był tak rozgrzany
Nawet 64% więcej za prąd. Wiceminister zapowiada, kto może liczyć na ulgi